Najprostszy sposób na przygotowanie się do rekrutacji po angielsku [podcast #08]

Okładka 08 v2
Job interview w IT

Najprostszy sposób na przygotowanie się do rekrutacji po angielsku [podcast #08]

Odcinka wysłuchasz między innymi na:
🎧 Youtube: https://youtu.be/q7ptVhyedig
🎧 Spotify: https://open.spotify.com/episode/5BBbkpi6mBK2oEAa0hEChB?si=LCtkhqspSiWMME5dvcT69g

Dzień dobry! 😊

Czy przytłacza Cię perspektywa rozmowy kwalifikacyjnej po angielsku, albo nie wiesz jak się zabrać za przygotowania?
Być może jesteś doświadczonym programistą, UX designerką, testerką czy analitykiem, ale mówiąc po angielsku nie potrafisz „udowodnić” swojej wiedzy, doświadczenia i umiejętności?
Wskazówki wyszukane w internecie tylko utrudniają sprawę?

W tym odcinku pokażę Ci inny sposób, dzięki któremu skupisz się na tym co naprawdę ważne i oszczędzisz sobie niepotrzebnego stresu 🙂

Podziel się proszę linkiem do odcinka z osobą, która może potrzebować tych wskazówek.

Do usłyszenia! 🙂

Pełna transkrypcja odcinka

Dzień dobry, moi drodzy. Wyobraźmy sobie dzisiaj taki scenariusz. Podejmujecie decyzję o zmianie pracy i stajecie przed perspektywą rozmowy rekrutacyjnej, która prawdopodobnie, przynajmniej w części, będzie po angielsku.

Więc żeby się przygotować, przeczasujecie internet w poszukiwaniu przykładów czy wskazówek, w jaki sposób odpowiadać po angielsku. I okazuje się, że większość z tych przykładów, w zasadzie ciężko z wami nawet przeczytać, są one tak skomplikowane, tak udziwnione, napisane jakimś takim nienaturalnym językiem. I coś, co z założenia miało wam pomóc, być może was jeszcze dołuje i daje poczucie, że to jest niewykonalne.

Nie jesteście w stanie przygotować odpowiedzi tego typu. Część osób po prostu machnie ręką i stwierdzi, nie, w ogóle nie ma opcji. Nie jestem w stanie mówić w taki sposób, więc daję sobie spokój z przygotowaniami.

Jakoś to będzie. Coś zawsze odpowiem. I idziecie na żywioł.

Część z was być może jednak próbuje napisać swoje odpowiedzi na podobną modłę, wzorując się na tym, co przeczytacie. Korzystając ze słownika, translatora, przygotowujecie sobie podobnie brzmiące odpowiedzi i próbujecie się ich nauczyć na pamięć. Natomiast prawdopodobnie w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, kiedy będziecie zestresowani, i tak zapomnijcie tych odpowiedzi.

I koniec końców będziecie musieli spontanicznie przygotować inną odpowiedź. A ja bym chciała Wam dzisiaj pokazać alternatywę, zupełnie inne podejście, w którym możecie przygotować naprawdę dobrze brzmiące odpowiedzi, które robią świetne wrażenie, mówiąc w prosty, naturalny dla Was sposób, używając słownictwa, które już znacie, bez uczenia się całych akapitów na pamięć. Co więcej, będę chciała Wam pokazać, że to nie jest jakaś taka, wiecie, bieda alternatywa.

Absolutnie nie. Pokażę Wam, że w tej prostocie i prostym języku, prostej formie tkwi siła i wartość. I te proste z pozoru odpowiedzi mogą być równie skuteczne i robić świetne wrażenie.

Oczywiście podam też Wam przykłady jako porównanie i pokażę Wam, że skoro nie tak, no to jak. A dla osób, które mnie nie znają i zastanawiają się, kim ja w ogóle jestem, czemu ja o tym mówię i czemu właściwie mielibyście mnie słuchać, ja się nazywam Ewelina Biernacka i od 4 lat jestem trenerką językową. Pomagam osobom głównie z branży IT pracować po angielsku, prowadzić spotkania, przygotowywać się do rozmów rekrutacyjnych i zdobywać lepszą pracę.

Ale zanim zaczęłam uczyć, przez prawie 10 lat pracowałam głównie w korporacjach, na różnych stanowiskach, od asystentki po project managerkę. I w tym czasie poprowadziłam mnóstwo spotkań, brałam też udział w rekrutacjach. A oprócz tego jestem na czwartym roku studiów psychologicznych i tą wiedzę psychologiczną również staram się przemycać do mojego podejścia, mojej pracy, w szczególności jeśli tu mówimy o radzeniu sobie z blokadą mówienia i stresem.

Aktualnie jestem w trakcie tworzenia kursu online, który pomoże w przygotowaniach do rozmowy rekrutacyjnej po angielsku. Więc jeśli mówisz po angielsku na poziomie mniej więcej średnio zaawansowanym, więc nie masz jeszcze pełnej płynności językowej i swobody mówienia, być może mówienie po angielsku Cię stresuje, a perspektywa rozmowy rekrutacyjnej w pewien sposób przytłacza, to zachęcam do zajrzenia do linka, który jest w opisie tego materiału. Aktualnie jest to zapis do newslettera, dzięki któremu dowiedzie się więcej o kursie, kiedy ruszy sprzedaż, ale jeśli słuchacie trochę później, być może jest tam już link do pełnego opisu kursu.

To tyle. Wracamy do naszego głównego tematu dzisiejszego odcinka. Chcę Wam pokazać alternatywę, ale żeby to zrobić, potrzebuję rozprawić się trochę z pewnymi przekonaniami, bardzo silnymi przekonaniami, które nas trzymają właśnie w takim podejściu, o którym na początku mówiłam.

Pierwsze przekonanie, rekrutacja to rekrutacja po angielsku. To jest egzamin językowy, to jest test, na którym są złe lub dobre odpowiedzi, na którym mamy kolekcjonować punkty. Wyobraźmy sobie teraz wszyscy, że stoimy sobie w takiej ramce.

Ja mówię poważnie. Wyobraźcie sobie taką ramkę fizyczną. I tam w tej ramce mamy to, do czego od dziecka byliśmy trenowani.

Klasówki, sprawdziany, testy, egzaminy certyfikacyjne, matura, kolokwia, sesja egzaminacyjna. Znamy to dobrze. Są złe lub dobre odpowiedzi, jest materiał, który trzeba przyswoić, później z pamięci to wszystko opowiedzieć albo napisać, tudzież wypełnić test.

Naszym zadaniem jest zdobyć jak najwięcej punktów. I ja nie mówię, że coś w tej ramce jest złego. To jest jakby mechanizm, schemat, który znamy, który się nam przydaje i był nam potrzebny i pewnie jeszcze będzie nam potrzebny wiele razy w życiu.

Natomiast w tej ramce tam nie ma takiej sytuacji społecznej zwanej rozmową rekrutacyjną. Więc teraz potrzebuję, żebyście wyobrazili, że z tej ramki sobie po prostu wychodzimy. Fizycznie sobie wychodzimy, stajemy obok i mówimy sobie dobra, jest ta ramka, ona jest potrzebna, ale to nie dzisiaj.

To nie jest to, co teraz będzie mi użyteczne, bo ja potrzebuję się przygotować do rozmowy kwalifikacyjnej po angielsku. Więc pewnie byście się spodziewali, że ja teraz Wam powiem, że no dobra, tutaj jest obok inna ramka i tu są proste zasady, to dobre, a to złe. A ja Wam zaproponuję co innego.

Ja Wam teraz zaproponuję, żebyście sobie takie miejsce tam w tej przestrzeni naszej wspólnej wyobrażeniowej znaleźli, które nazywa się firma, pracodawca, przedsiębiorstwo. Nieważne jakiego rodzaju to jest firma, to jest, każda firma ma swoje jakieś cele. No i umówmy się, zazwyczaj tym celem jest przede wszystkim zarabianie pieniędzy.

Ma też problemy różne. No te problemy jakby stoją jej na drodze do tego, żeby te pieniądze zarabiać, albo żeby zarabiać większe pieniądze. Więc ta firma ma tam tą swoją układankę różną i musi tam wpasować odpowiedni element w postaci pracownika, który jak najlepiej wpasuje się w tą układankę, czyli wniesie umiejętności, które pozwolą zarabiać lepsze pieniądze i lub rozwiązać problemy, które ta firma ma.

I teraz jesteście Wy z tym wszystkim, co potraficie. Jesteście w czymś prawdopodobnie jakimś specjalistą. Ja tu nie mówię o nazwie stanowiska.

Nie. Po prostu na czymś się znacie, nawet jeśli nie wiem, macie stanowisko Project Manager, no to jesteście specjalistą w tej dziedzinie. Macie jakiś zestaw umiejętności, wiedzy, doświadczenia, które możecie wnieść, żeby przynieść wartość dla tej firmy.

Tak, wiem, mówię tu oczywistości. Ale po co to mówię? Po to, żeby pomóc Wam teraz spojrzeć na siebie z perspektywy pracodawcy. Czyli my nie szukamy teraz tutaj takiej ramki moja rozmowa kwalifikacyjna, czy tylko szukamy perspektywa pracodawcy.

Czyli czego ten pracodawca będzie szukał, a może czego nie chce znaleźć. Jakiego rodzaju podejścia, zachowań, nastawienia. I mamy teraz tą naszą rozmowę, która przynajmniej w części będzie w języku angielskim.

Być może w całości. I teraz pytanie. W zakresie już teraz skupiając się na tym języku angielskim, co będzie interesowało naszego pracodawca? Czy to, ile ja znam czasów gramatycznych, ile ja ich tam użyję, ktoś siedział, ten rekrutę sobie odliczał, no ilu ona tam czasów gramatycznych użyła? Czy czterech, czy ośmiu? Bo jakby przypominam, na poziomie B2 według wytycznych my powinniśmy znać jedenaście czasów gramatycznych.

Czy to jest istotne z perspektywy pracodawcy? No oczywiście wiemy, że nie. No to co będzie istotne? To, czy ja będąc specjalistą w jakiejś dziedzinie, gdzie ja tam przyjdę do pracy, będę robić to, co jest moją profesją. Bo zakładam, że Waszą profesją, jeśli mnie tu słuchacie, nie jest język angielski.

Nie jesteście po anglistyce, nie zajmujecie się tłumaczeniami, macie jakiś zawód, coś, na czym się znacie. Ale tak się składa, że w tej firmie trzeba znać angielski na poziomie wystarczająco dobrym do tego, żeby się efektywnie komunikować. Co to znaczy? To, że jeśli ja, na przykład, jestem designerem i coś zaprojektuję, to potem muszę umieć to opowiedzieć, na przykład.

Albo muszę się spotkać z klientem, czy też klientem wewnętrznym, nie wiem, kimś z innego działu i zapytać, czego potrzebujecie, jak to ma wyglądać, czy tak, czy tak. I ta rozmowa musi być efektywna. To znaczy ja rozumiem drugą stronę, druga strona rozumie mnie.

Im lepiej znamy angielski, tym łatwiej. Ale jeśli nawet będziemy mieć jakieś nieporozumienie, możemy zadawać pytania. Na tym polega rozmowa.

Przecież nawet w języku polskim często mamy nieporozumienie. To, że ja powiem jakieś zdanie gwarantuje mi, że druga osoba ma jego zrozumienie dokładnie tak samo. Nawet w moim ojczystym języku.

Więc to, co mówimy po angielsku nie musi być perfekcyjne. Musi być na tyle dobre, żebyśmy byli w stanie efektywnie, bez ogromnego wysiłku przekazać sobie informacje. Swoją drogą czasem spotykam się z tym, że firmy wymagają języka angielskiego w ogłoszeniu.

Tak naprawdę później używanie tego angielskiego i tak się sprowadza tylko, nie wiem, do czytania ogólnofirmowych maili, czy wzięcia udziału co jakiś czas w jakimś ogólnofirmowym spotkaniu, które jest prowadzone w języku angielskim przez kogoś nie z Polski, tylko z innego oddziału. Ale to jest oddzielny temat. Załóżmy, że ktoś rozmawia z nami po angielsku na rekrutacji, bo ten angielski faktycznie się przydaje.

Więc jeśli ja jestem w stanie opowiedzieć w sposób zrozumiały o tym, czym się zajmuję, co potrafię, w jakich projektach brałam udział, jakie mam podejście do takiego, czy innego tematu, w jaki sposób rozwiązałabym tego typu problem. Jeśli w stanie jestem o tym opowiedzieć tak, że druga osoba mnie rozumie, bez jakiegoś heroicznego wysiłku, to znaczy, że później, jak będę mieć spotkanie, pracy również będę potrafiła opowiedzieć o tym, co zrobiłam, zadać pytania, dowiedzieć się tego, co potrzebuję. I też każda rozsądna osoba zdaje sobie sprawę, że rozmowa rekrutacyjna to też nie jest taka idealnie reprezentatywna próbka naszych umiejętności, bo my zwyczajnie jesteśmy wtedy bardzo zestresowani.

Albo przynajmniej trochę zestresowani. W zależności od tego, ile tam mamy doświadczenia w tych rozmowach, ale umówmy się, jest to takie bardzo nienaturalne spotkanie, więc też będzie nam trochę trudniej. I czy teraz mówienie w jak najbardziej skomplikowany sposób, używanie jak najbardziej wyszukanych słów, jak największej ilości czasów gramatycznych, idiomów, czasowników frazalnych zamiast zwykłych.

Czy to jest ta wartość, której poszukuje pracodawca? Czy to jest to, co sprawi, że my pomożemy tej firmie zarabiać więcej pieniędzy? Pewnie zazwyczaj nie. Więc z tej perspektywy tworzenie wypowiedzi na siłę w sposób, który zupełnie nie odpowiada naszemu naturalnemu sposobowi mówienia, nie jest uzasadnione. Co więcej, to się nie sprawdza.

I ja tu nawet nie będę za bardzo czasu poświęcała na to, dlaczego tworzenie takich skomplikowanych wypowiedzi i uczenie się na pamięć nie działa, bo to możecie sobie przetestować w bardzo prosty sposób sami. Przygotujcie sobie jedną taką wypowiedź, napiszcie te zdania, spróbujcie się ich nauczyć na pamięć, później stańcie przed lustrem i patrząc sobie w oczy na głos odpowiedzcie na to pytanie, które wybraliście sobie jako przykład. Spróbujcie to odtworzyć, wywierając na siebie taką maleńką presję.

U siebie, w domu, tylko w swoim własnym towarzystwie, ale patrząc sobie w oczy i mówiąc na głos. Myślę, że to Wam pokaże więcej niż teraz to moje gadanie. Także przetestujcie.

Więc podsumowując, wiemy już, że to podejście jest nie za bardzo wykonalne. Po drugie, nie jest wcale konieczne. Ale jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałam wspomnieć, która może bardzo wpływać na nasze podejście.

To jest mocno zakorzenione w nas przeświadczenie, że mówienie w skomplikowany sposób i używanie trudnych słów świadczy o inteligencji. To, czy tak jest, czy nie, w przypadku naszego języka ojczystego, to jest temat na dyskusję. Czym jest inteligencja? Jak powinniśmy ją mierzyć? Na ile zdolności językowe świadczą o naszej inteligencji? To jest cała wielka dyskusja, ale w kontekście tego, o czym dzisiaj rozmawiamy, czyli uwienia w obcym dla nas języku, ta dyskusja w ogóle nie ma znaczenia, bo to jest kompletnie inny rodzaj sytuacji.

To nie jest ten konkurs. To nie jest tylko nie ten konkurs, ale to nawet nie jest ta dyscyplina. Nikt nie będzie oceniał Waszej inteligencji na podstawie tego, jak mówicie w obcym języku.

Nawet wyobraźcie sobie, że jakiś obcokrajowiec mieszka w Polsce, nauczył się języka polskiego i co? Ocenicie, że jest taki średnio inteligentny, bo nie ogarnia naszej deklinacji i tych wszystkich dziwnych końcówek? No w życiu, słysząc obcokrajowca mówiącego po polsku, patrzymy raczej zwykle z podziwem. Wow! Nauczyłeś, nauczyłaś się tak trudnego języka. Jak fajnie, że mówisz w moim języku, że w ogóle chciało Ci się uczyć.

Nie przyszłoby nam do głowy nawet ocenić inteligencji drugiego człowieka na podstawie tego, jak on mówi w obcym języku. Co więcej, mówienie w sposób prosty, który jest łatwy do zrozumienia, jest cenną umiejętnością, bardzo przydatną właśnie w międzynarodowych zespołach. Kiedy mamy ludzi z różnych krajów, to to, czego od nich oczekujemy, to jest przede wszystkim, żeby mówili w sposób łatwy do zrozumienia.

Proste komunikaty często są wręcz dużo silniejsze, bo trafiają prosto w sedno. I mamy też większą kontrolę nad tym, w jaki sposób są odbierane i jak są rozumiane. Z drugiej strony cała ta narracja, która mówi, że na rozmowie rekrutacyjnej to musisz tak brzmieć on, en i nie wiadomo, jak się popisać przed osobami, które Cię rekrutują, może wyprowadzić nas na manowce.

Bo zamiast skupiać się na treści, na dawaniu dobrych przykładów, na ilustrowaniu tym, jak nasze doświadczenia i umiejętności pomagają nam w pracy i sprawiają, że jesteśmy w stanie tworzyć dobre rzeczy, rozwiązywać trudne problemy, to my skupiamy się przede wszystkim na formie. I jasne, jakby ktoś może się ze mną nie zgodzić. Bo ktoś jest na przykład doradcą zawodowym i widzi to w inny sposób.

Ja doradcą zawodowym nie jestem, ja się skupiam na warstwie językowej, nazwijmy to. Ale ja jak sobie teraz myślę, że miałabym iść na rozmowę rekrutacyjną, to nawet po polsku, to ja bym nie miała żadnego problemu z tym, albo nie widziałabym nic w tym złego, żeby powiedzieć, że na przykład jestem bardzo dobra w prowadzeniu spotkań. Mam w tym doświadczenia.

Dbam o to, żeby one były zawsze dobrze zaplanowane, ciekawe i efektywne. Dzięki temu po spotkaniu każdy wie, jakie są następne kroki i co ma robić. Kropka.

A dużo osób mogłoby mi powiedzieć, że to powiedzenie jestem dobra w prowadzeniu spotkań, no to takie tak słabo brzmi, to tak nie daje efektu takiego, nie wywiera wrażenia, że ja powinnam powiedzieć coś w stylu mam wysokiej kompetencji w zakresie prowadzenia spotkań, albo wyróżniam się umiejętnością efektywnego prowadzenia spotkań. Natomiast ja osobiście w tym nie widzę wartości. Dla mnie wartością jest to, że ja się skupię na konkretach, mówię w sposób prosty i mam pewność, że druga osoba rozumie mnie w taki sposób, jak ja chcę.

I ja taką samą zasadę wyznaję ucząc angielskiego. Mówmy poprawnie, ale bez sztucznego komplikowania na siłę. Badam Wam teraz przykład.

Tak dla testu poprosiłam chat GPT, żeby przygotował mi przykładową odpowiedź na pytanie rekrutacyjne o moje umiejętności. I powiedziałam, że moją umiejętnością jest dzielenie się wiedzą. Zaznaczyłam jeszcze przy tym, że chcę, żeby moja odpowiedź była na średnio zaawansowanym poziomie znajomości angielskiego, co algorytm zupełnie zignorował.

To jest w pewien sposób zrozumiałe, bo skoro w źródłach, z których korzysta wszyscy mówią jednogłośnie, że to ma być super skomplikowane, to również czas zaproponował mi bardzo skomplikowaną wypowiedź. Odpowiedź brzmi „I believe in the power of knowledge sharing and actively contribute to a culture of learning within my team. Whether it’s through informal mentorship, organizing knowledge-sharing sessions, or documenting best practices, I’m dedicated to helping others expand their skills and expertise. By fostering a collaborative environment, we collectively elevate our performance and achieve our goals.” Uff. Jeśli przestaliście słuchać po pierwszym zdaniu, to jakby nie ma w tym nic dziwnego.

I tu już nie chodzi tylko o to, że my nie jesteśmy native speakerami, ale ta wypowiedź jest po prostu taka bardzo zawiła, przez co to nie brzmi naturalnie jako taka wypowiedź w rozmowie, a bardziej jako ten przysłowiowy e-mail od prezesa o wartościach firmy. Przygotowałam jako alternatywę przykładową wypowiedź osoby, która mówi po angielsku na poziomie średnio zaawansowanym. Użyłam w tej wypowiedzi krótkich zdań, tylko dwóch czasów gramatycznych i to podstawowych.

Żadnych zaawansowanych struktur gramatycznych ani bardzo skomplikowanych słów. Zaczęłam od najprostszego “I like sharing knowledge.”, po czym szybko przeszłam do udowadnienia tego. A udowadniam to przykładami, że zajmowałam się tym w mojej poprzedniej pracy.

Mówię, że “In my previous job, I was responsible for onboarding new team members and mentoring junior developers.”. W mojej poprzedniej pracy byłam odpowiedzialna za onboarding nowych członków zespołu i mentoring młodszych deweloperów. Nie jest to oczywiście mój przykład osobisty. Po czym jeszcze dodaję jedno proste zdanie  “I feel perfect in this role and it gives me a lot of satisfaction.” Czuję się perfekcyjnie w tej roli i daje mi ona dużo satysfakcji.

Niby nic, ale pokazuje, że to nie jest tylko tak, że ktoś mi wrzucił takie obowiązki, bo nie było komu, ale że naprawdę to jest coś, co lubię robić, co będę pewnie chętnie robiła również w waszej firmie. Ok, mamy taki przykład. Zakładamy, że jest całkiem niezły, bo jest prosty, ale jednocześnie bardzo konkretny, niesie dużo treści, Więc możemy powiedzieć, że ta siła przekazu i skuteczność tego komunikatu będzie duża.

Ale co tu jest najważniejsze? Ta prostota. Czemu? Dlatego, że ja oczywiście nie będę uczyła się tej odpowiedzi. Na pamięć.

Ja tu ją teraz Wam przeczytałam, bo sobie zapisałam jako przykład. Natomiast gdybym ja teraz przygotowywała się do rozmowy rekrutacyjnej, nie uczyłabym się tego na pamięć. Nie próbowałabym tego idealnie powtórzyć.

Bo to nie jest konieczne. Najważniejsze, że ja wiem, co chcę powiedzieć i co tu jest najważniejszym punktem. Czyli w tym przypadku jest wspomnienie, że mam doświadczenie w onboardingu i mentoringu.

Więc gdybym teraz się przygotowywała do rozmowy kwalifikacyjnej, to ja oczywiście zrobiłabym sobie notatkę. Ale ta notatka byłaby króciutkim punktem. Myślnik, onboarding and mentoring.

A później przetestowałabym sobie kilka razy, przećwiczyła. Mając tylko to hasło przed sobą, jak mogę o tym opowiedzieć w prosty sposób, swoimi słowami. I pewnie ćwicząc to trzy razy, za każdym razem wyszłoby mi trochę co innego.

Ale cały czas miałabym w głowie, co jest moim celem, co ja chcę tu przekazać. Drugi przykład. Dużo osób jako swoją umiejętność podaje szeroko pojęte umiejętności komunikacyjne.

Żeby być konkretna, ja wybrałam sobie z tych umiejętności komunikacyjnych umiejętność zbierania wymagań. Jako przykład dla Was zapisałam sobie. Czyli mam doświadczenie w zbieraniu wymagań.

Wiem, jak zadawać właściwe pytania, żeby zrozumieć potrzeby klientów. Krótkie, bardzo treściwe, bo pokazuje, że po pierwsze wiem, po pierwsze to mam doświadczenie w zbieraniu wymagań, po drugie wiem, co tu jest najważniejsze, czyli zrozumienie potrzeb klientów. Po trzecie wiem, jak to zrobić, czyli zadawać właściwe pytania.

Ale czy to znaczy, że moja finalna wypowiedź ma brzmieć dokładnie tak, jak to, co ja przed chwilą zaprezentowałam? Absolutnie nie. Mogę znaleźć kilka innych sposobów, jak to opowiedzieć i być może w trakcie rozmowy zupełnie inne słowa przyjdą mi do głowy. Ale jeśli będę miała w głowie tą kluczową rzecz, że ja chcę powiedzieć o tym zadawaniu pytań, to ja już się nie zgubię.

Znajdę jakiś sposób, żeby ubrać to w słowa. I tak samo Ty, przygotowując swoje odpowiedzi, zastanów się, jaki jest najprostszy możliwy sposób, w jaki mogę to opowiedzieć. Nie traktuj moich przykładów jako jakiś wyznacznik, że Twoje mają brzmieć podobnie.

Ja tylko chcę pokazać pewną metodę, ale jej zastosowanie u każdego będzie wyglądało inaczej. I to jest OK. I ja nie mówię, że to jest łatwe zadanie.

Dlatego, że możemy odczuwać dużą frustrację związaną z tym, że OK, ja po polsku jestem to w stanie tak dokładnie, szczegółowo odpowiedzieć i wgłębić się w temat, a tutaj, mówiąc po angielsku, ja muszę wszystko upraszczać. Więc paradoksalnie mówienie w prosty sposób wcale nie jest łatwym zadaniem. Ale to jest niesamowicie cenna umiejętność.

Zazwyczaj cenimy sobie bardzo w ludziach umiejętność prostego tłumaczenia nawet złożonych konceptów. Bo to jest to, co pozwala nam się łatwo dogadać. To jest to, co sprawia, że siedząc na spotkaniu z osobami z kilku różnych krajów, którzy mają kilka różnych języków ojczystych, my nadal potrafimy efektywnie razem pracować.

Więc jeśli widzicie gdzieś takie, nie wiem, np. artykuły, które mówią Wam na rozmowie kwalifikacyjnej po angielsku musisz się tutaj wykazać znajomością angielskiego na takim czy takim poziomie, więc używaj jak najwięcej idiomów, niezwykłych czasowników, czasowników frezalnych, koniecznie. A jeśli pomylisz czas Present Perfect Simple z czasem Present Perfect Continuous to w ogóle będzie katastrofa, to spróbujcie podejść jednak do tego z pewnym dystansem i zastanowić się, czy to na pewno jest kluczowa kwestia, czy to jest to, co wniesie wartość.

Czy może jednak ważniejszą kwestią jest to, żebym ja potrafiła w dwóch zdaniach opisać, na czym polegał projekt, na którym pracowałam. To też nie jest łatwa rzecz, ale to kładzie nacisk trochę gdzie indziej, bo skupiamy się przede wszystkim na treści, a nie na formie. I język angielski traktujemy jako przede wszystkim nośnik informacji.

Bo przecież mówienie po angielsku nie jest sztuką dla sztuki. I żebyście mnie źle nie zrozumieli. Staram się to zawsze podkreślać, że to, co ja mówię, to nie jest jakieś negowanie sensu nauki języka angielskiego.

Absolutnie! Wręcz przeciwnie! Zachęcam wszystkich, uczcie się, rozwijajcie swoje umiejętności, ale może właśnie w taki sposób utylitarny, pragmatyczny. Patrząc na to, co przybliża mnie do osiągnięcia mojego celu. Mam nadzieję, że ten materiał będzie dla Was jakoś użyteczny.

Natomiast daję sobie też sprawę, że każdemu takie podejście może się spodobać. I ja też nie chcę tutaj udawać, że ja mam jedno, jedyne słuszne rozwiązanie. Bardziej chodzi mi o to, żeby Was w pewien sposób zainspirować, może pokazać Wam inną perspektywę, inne podejście.

Ja tu nie jestem, jak już wiecie, ekspertką od wszystkiego. Jestem sobie tylko taką Ewelinką, która siedzi i… No właśnie, nie to, że siedzi w domu i wymyśla jakieś koncepty. To nie jest tak, że siadłam sobie i stwierdziłam że ja tu jestem taką nonkonformistką, robię wszystko inaczej niż reszta, więc tutaj też Wam będę mówiła, że trzeba robić inaczej.

Nie, po prostu widzę, co się sprawdza. Widzę, co działa, dlatego że testuję to na co dzień z moimi klientami i klientkami. Widzę, że to daje im efekty.

I osoby, które przychodziły do mnie, mówiły matko jedyna, ja mam taką blokadę mówienia, ja w życiu się nie przygotuję na rozmowę rekrutacyjną, utknę w tej robocie, w której jestem do końca świata, nie ma dla mnie nadziei. Te osoby zmieniają podejście, jednak przygotowują się do rozmów kwalifikacyjnych po angielsku, zdobywają nową pracę, często też przekwalifikowują się, dostają pierwszą pracę w firmie, gdzie jest wymagany angielski i mówią mi Ewelina, dziękuję, Twoje podejście działa. Twoje podejście mi pomogło.

Dlatego chcę Was też tak no po prostu trochę zainspirować. Przetestujcie, zobaczcie. Może u Was zadziała. Może Wam też to ułatwi pewną drogę i sprawi, że na przykład podejmiecie decyzję o tym, żeby w końcu zmienić pracę. A możliwe, że nie. I to też jest ok.

Mam nadzieję, że to co opowiedziałam jest jakoś zrozumiałe, bo przyznam, że dużo łatwiej mi się o tym opowiada, kiedy po prostu z kimś rozmawiam, kogo już trochę znam, niż kiedy nagrywam nie wiedząc dokładnie, kto będzie tego słuchał, w jakiej jest sytuacji. Każdy może to odnosząc do swojego życia trochę inaczej zinterpretować, więc zawsze bardzo się staram być precyzyjna w tym, co mówię, ale nie jestem w stanie uniknąć też jakichś skrótów myślowych, więc jeśli macie jakieś pytania, coś jest niezrozumiałe, śmiało pytajcie w komentarzach. Jeśli macie pomysły, o czym chcielibyście posłuchać w kolejnych odcinkach, to również piszcie.

Obiecuję, że będą kolejne materiały. Zachęcam Was do kliknięcia tam przycisku subskrybuj. To jest coś, o czym ja zawsze zapominam, żeby Wam powiedzieć. No, jakby mistrzynią rozwoju biznesu to ja nie jestem, zdecydowanie, ale obiecuję, będą jeszcze przyszłe materiały, także dziękuję Wam bardzo serdecznie, że wysłuchaliście do końca. Ogromnie to doceniam. Pamiętajcie, że w opisie do materiału jest link aktualnie do zapisu na newsletter. Jeśli zostawicie tam swój adres mailowy, otrzymacie ode mnie informację kiedy ruszy przedsprzedaż kursu, a jeśli słuchacie później, być może jest tam już link do szczegółowego opisu kursu. Dziękuję Wam serdecznie za dzisiaj. Życzę Wam powodzenia na Waszych rozmowach rekrutacyjnych i do usłyszenia!